MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nadzieja wciąż żyje

Michał Nosal
Ma 11 lat, ale wygląda na o kilka lat starszą. Jest szczupła, ma 160 centymetrów wzrostu i proste włosy w kolorze ciemny blond, sięgające do ramion. Gdy zniknęła w ubiegły wtorek, miała na sobie dżinsy, czarne sportowe buty i różową koszulkę z krótkim rękawem i jasnymi serduszkami na przodzie. Za pomoc w odnalezieniu Magdy obiecane jest 35 tysięcy złotych. Dzwonić można pod numer 997.
Ma 11 lat, ale wygląda na o kilka lat starszą. Jest szczupła, ma 160 centymetrów wzrostu i proste włosy w kolorze ciemny blond, sięgające do ramion. Gdy zniknęła w ubiegły wtorek, miała na sobie dżinsy, czarne sportowe buty i różową koszulkę z krótkim rękawem i jasnymi serduszkami na przodzie. Za pomoc w odnalezieniu Magdy obiecane jest 35 tysięcy złotych. Dzwonić można pod numer 997. archiwum
Gdzie jest Magda z Kielc? 11-latka, której szukają setki policjantów i najsłynniejszy polski jasnowidz?

Wczoraj do Kielc przyjechał najsłynniejszy polski jasnowidz. Razem z nim szukaliśmy Magdy - jedenastoletniej dziewczynki z Kielc, która zniknęła 10 dni temu. Jedni są pewni, że widzieli ją w tramwaju w Łodzi, inni zarzekają się, że mijała ich na Helu. Są i tacy, którzy powtarzają nieprawdziwą plotkę o odnalezieniu jej ciała. Gdzie jest Magda z Kielc? 11-latka, której szukają setki policjantów i najsłynniejszy polski jasnowidz?

Magda Czechowska z kieleckiego Czarnowa miała w te wakacje po raz pierwszy w życiu zobaczyć morze. Razem z rok młodszym bratem, miała jechać na kolonię. On pojechał, ona przepadła. Zniknęła dwa dni przed wyjazdem, na który - jak opowiada jej mama - Magda bardzo się cieszyła. To był wtorek, 3 lipca.

DŁUGO NIE BĘDĄ SIĘ WIDZIAŁY
- Moja 15-letnia siostra, ciocia Magdy, prosiła, żebym puściła z nią córkę do stadniny pod Kielce. Nie bardzo chciałam, ale przekonywała mnie, że przecież, kiedy Magda wyjedzie, długo nie będą się widziały - opowiada pani Edyta.

Zgodziła się. Relacjonuje, że obie nastolatki miały zostać przywiezione do domu przez właściciela stadniny. Magda miała wrócić o godzinie 19. Nie wróciła.
- Zadzwoniłam do swojej mamy. Ona miała kontakt z dziewczynkami. Dały jej znać, że wizyta nieco się przedłuża, bo pojechały po jakieś konie. Miały być około godziny 22 - relacjonuje mama 11-latki.

Gdy Magdy i o tej porze nie było w domu, mama zaczęła się denerwować. Zapaliła papierosa i dokładnie o godzinie 22.13 zadzwoniła do swej siostry.
- Ta stwierdziła, że już od dawna jest w domu. Gdy zapytałam o Magdę, zaczęła mnie zwodzić. Trzykrotnie zmieniała wersję opowieści. Najpierw twierdziła, że z jeszcze jedną koleżanką odprowadziły moją córkę pod dom. Potem mówiła, że to ta koleżanka przeprowadziła Magdę przez tunel. Wreszcie przyznała, że rozstały się na ulicy Sienkiewicza - wylicza mama Magdy.

Nastoletnia ciocia dziewczynki nie raz zmieniała wersję także podczas późniejszych rozmów z policjantami.

Policjanci sprawdzają każdy sygnał. Bloki przy kieleckiej ulicy Grochowej przeszukiwał w tym tygodniu przewodnik z psem.
Policjanci sprawdzają każdy sygnał. Bloki przy kieleckiej ulicy Grochowej przeszukiwał w tym tygodniu przewodnik z psem. A. Piekarski

Pani Edyta, mama Magdy, od pierwszego dnia poszukiwań powtarza, że nie wierzy w to, aby jej córka uciekła.
(fot. A. Piekarski )

WYGLĄDA NA STARSZĄ
Jeszcze tej nocy pani Edyta i jej sąsiedzi zaczęli poszukiwania. Wokół pomazanego farbą wieżowca przy kieleckiej ulicy Jagiellońskiej i wzdłuż trasy, jaką dziewczynka musiała iść do domu, od tunelu mającego wyjście przy ulicy Mielczarskiego. 11-latki nigdzie nie było. 3 lipca o godzinie 23.40 sygnał o zaginięciu dziewczynki odnotował oficer dyżurny II Komisariatu Policji w Kielcach. Nocą na kieleckim Czarnowie policjanci zaczęli wypatrywać szczupłej blondynki. 11-latki wyglądającej na 14, a może nawet 15 lat.

- Zdarzało się, że ludzie mylili ją ze mną albo dziwili się, że zwraca się do mnie "mamo". Podejrzewają raczej, że jesteśmy siostrami. Magda była zawsze bardzo zadowolona, kiedy ktoś sądząc, że córka ma więcej lat niż w rzeczywistości, zwracał się do niej "proszę pani" - opowiada pani Edyta.

Jasnowidz Krzysztof Jackowski badał wczoraj w południe place hurtowni przy kieleckiej ulicy Mielczarskiego i chaszcze między ulicami Młodą a Hożą.
Jasnowidz Krzysztof Jackowski badał wczoraj w południe place hurtowni przy kieleckiej ulicy Mielczarskiego i chaszcze między ulicami Młodą a Hożą. A. Piekarski

Policjanci sprawdzają każdy sygnał. Bloki przy kieleckiej ulicy Grochowej przeszukiwał w tym tygodniu przewodnik z psem.
(fot. A. Piekarski )

NIE TEN TYP DZIEWCZYNKI
W zlokalizowaniu 11-latki pomogły kamery miejskiego monitoringu. Na tej, która rejestruje odcinek ulicy Sienkiewicza przed wejściem do tunelu widać, że dziewczynki szły we trzy. Potem się rozstały. Kolejna kamera pokazuje, jak Magda idzie tunelem w stronę ulicy Mielczarskiego. To wtedy o godzinie 20.40 dziewczynkę widziano po raz ostatni.

- Pamiętnika Magda nie pisała. To nie ten typ dziewczynki. Policjanci podejrzewali, że może zostawiła jakiś list. Rozpakowaliśmy torby, przygotowane do wyjazdu nad morze, ale nie znaleźliśmy żadnego tropu - mówi matka. Nie wierzy, żeby córka uciekła.

MOŻE COŚ ZAUWAŻYLI
W kilkanaście godzin po zaginięciu policjanci przekazali informację mediom. Towarzyszyło jej kolorowe zdjęcie sprzed dwóch lat. Trwały przesłuchania bliskich i koleżanek Magdy. Stróże prawa apelowali do osób, które widziały Magdę jako ostatnie. Bo kamera pokazała, że za dziewczynką szły tunelem jeszcze dwie osoby. Kobieta w kwiecistej spódnicy z torebką na lewym ramieniu i dużą torbą w prawej dłoni oraz mężczyzna w kraciastej koszuli i z saszetką w ręce.

- Prosimy, aby się do nas zgłosili. Nawet jeśli nie zwrócili uwagi na Magdę, może zauważyli kogoś lub coś innego, co może stanowić dla nas trop - mówili.
Kilka dni później udało im się dotrzeć do mężczyzny. Okazało się, że to mieszkaniec osiedla Czarnów, który w tamten wieczór wracał do domu. Przesłuchany jako świadek nie powiedział - jak tłumaczyli policjanci - niczego, co spowodowałoby przełom w sprawie.

- Przecież tak cieszyła się na wyjazd nad morze. Poza tym Magda jest odpowiedzialna. Mam trójkę dzieci, ona jest najstarsza. Prócz niej jest jeszcze 10-letni syn i drugi, który ma pół roku. Magda jest moją podporą. Chociaż fizycznie jest rozwinięta, ma jeszcze dziecięcą psychikę. Nie ogląda się za chłopakami ani nie sięga po używki. W to, żeby mogła się zgubić, też nie wierzę. Zna miasto. Czasem nawet sama jeździła do Tesco po zakupy. Nie musi płacić za bilet. Choruje na astmę i ma legitymację, która ją z tego zwalnia - tłumaczy mama dziewczynki i powtarza, że choć trzeba być dobrej myśli, to podejrzewa, że musiało się stać coś niedobrego.

Policjanci biorą pod uwagę różne wersje tego, co się stało. Od ucieczki dziecka, które teraz przerażone rozgłosem wokół sprawy boi się ujawnić, aż po scenariusze najczarniejsze, takie jak uprowadzenie 11-latki.

Jasnowidz Krzysztof Jackowski badał wczoraj w południe place hurtowni przy kieleckiej ulicy Mielczarskiego i chaszcze między ulicami Młodą a Hożą.
(fot. A. Piekarski )

TEMAT NUMER JEDEN
Policjanci patrolujący Kielce dostali kopie fotografii dziewczynki. Sprawdzali okolice dworca. Odwiedzili znajdujące się tu noclegownie, rozmawiali z kierowcami na dworcu busów przy ulicy Mielczarskiego, sprawdzali stojące na bocznicach wagony. Bez skutku. W ubiegłym tygodniu w czwartek i piątek ponad setka policjantów przeszukiwała okolice, przez które Magda musiała przejść w drodze do domu.

Zaglądali na dachy wieżowców i do ich piwnic. Znaleźli kradzione sprzęty, zatrzymali poszukiwanego mężczyznę, ale nigdzie nie było dziewczynki. Patrole pukały do prywatnych domków, dopytywały ludzi zatrzymywanych na ulicy. O pomoc policjanci poprosili pracowników z innych służb. Strażacy - specjaliści od ratownictwa wodnego, wypompowali wodę z sadzawki przy dworcu busów. Przeszukali zamulone dno i betonowe konstrukcje odsłonięte przez wodę. Na szczęście nie było tu niczego. Niczego nie znaleźli również pracownicy Wodociągów Kieleckich, którzy z mapami i latarkami skontrolowali wszystkie studzienki w sprawdzanej okolicy.

Zaginięcie dziewczynki stało się w ogólnopolskich mediach tematem numer jeden. W ubiegły piątek, gdy Magdy nadal nie było, komendant wojewódzki świętokrzyskiej policji Wojciech Olbryś wyznaczył nagrodę pięciu tysięcy złotych dla tego, kto pomoże odnaleźć dziewczynkę albo wskaże miejsce jej pobytu. Komendant zapewniał takiej osobie anonimowość i deklarował, że odszukanie Magdy to dla świętokrzyskich policjantów sprawa priorytetowa. Kilka godzin później nagrodę ufundował również prezydent Kielc Wojciech Lubawski. Za pomoc wyznaczył 30 tysięcy złotych.

35 tysięcy

35 tysięcy

Za pomoc w odnalezieniu dziewczynki obiecane są dwie nagrody. Prezydent Kielc Wojciech Lubawski wyasygnował 30 tysięcy, komendant wojewódzki policji Wojciech Olbryś 5 tysięcy. To łącznie 35 tysięcy złotych.

JEDEN CZAS - TRZY MIEJSCA
Powtarzające się informacje w mediach i wysoka nagroda zrobiły swoje. Policjanci zaczęli dostawać z całego kraju setki informacji od osób przekonanych, że widziały Magdę. Dla przykładu mieszkanka Juraty dopatrzyła się podobieństwa z naszą 11-latką u dziewczynki widzianej na Helu. Policjanci odszukali dziecko, które widziała, ale to nie była kielczanka. Inny sygnał przyszedł z okolic Tarnowa. Pracownik stacji paliw był przekonany, że widział Magdę w towarzystwie otyłego mężczyzny. Razem podjechali ponoć autem, zatankowali, a potem odjechali. Wóz miał numery rejestracyjne spoza świętokrzyskiego. Mieszkanka Warszawy zadzwoniła do stróżów prawa zaraz po tym, jak zobaczyła portret Magdy w telewizji. Twierdziła, że chwilę wcześniej dziewczynka wyglądająca identycznie jak zaginiona, siedziała naprzeciwko niej w miejskim autobusie. Ktoś inny widział Magdę w tramwaju w Łodzi. Zdarzyło się ponoć i tak, że w jednym czasie dziewczynkę widziano w trzech miejscach…

- Staramy się sprawdzać wszystkie sygnały, jakie do nas docierają. Poszukiwania wciąż trwają, więc o wielu rzeczach nie możemy mówić. Nie możemy też zdradzać, czy są hipotezy, do których się skłaniamy - mówi Karolina Sot z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.
TAK ŁATWO SKRZYWDZIĆ
Ludzie mówią o Magdzie, dyskutują o tym, co mogło ją spotkać, powtarzają zasłyszane historie. Nie zawsze prawdziwe. Szczególnie bolesna dla bliskich dziewczynki była ta, o rzekomym odnalezieniu jej zwłok. Pojawiła się w ostatni wtorek. Skąd? Nie wiadomo. Policjanci dementowali, a kielczanie mimo to powtarzali sobie, że ciało Magdy znaleziono w studzience. Według jednych przy ulic Żelaznej, według innych przy Mielczarskiego, Łąkowej czy Grochowej. Wszystko to były bzdury. Poszukiwania Magdy nadal trwały.

- Słyszałam plotki, ale nie zwracam na nie uwagi. Ludzie opowiadają bajki, wprowadzają w błąd. Niech nikt nie obarcza nikogo winą, bo w ten sposób łatwo jest skrzywdzić - komentuje mama dziewczynki.

Pani Edyta, choć musi zajmować się swym półrocznym dzieckiem, stara się jak najwięcej czasu poświęcić poszukiwaniom córki. - Ktoś miał pretensje, że nie płaczę do kamery. Że nie jestem smutna. Nie zapraszam mediów po to, żeby robić teatrzyk. Nie mogę sobie pozwolić na to, żeby się rozklejać - mówi kobieta.

WRÓŻKI I WYNAJĘTE MIESZKANIA
Bliscy Magdy rozkleili w centrach handlowych plakaty z jej podobizną. Choć nigdy nie skłaniali się ku temu, by wierzyć w to co nadnaturalne, zapytali o radę dwie kieleckie wróżki. - Trzeba spróbować wszystkiego, co może pomóc w odnalezieniu Magdy - mówi pani Edyta.

Wróżki znały jej sytuację i za swą radę nie wzięły żadnych pieniędzy. Obie orzekły, że 11-latka żyje. Została według nich przez kogoś uprowadzona, zapewniały jednak, że nie była molestowana ani zgwałcona, a policjanci są na dobrym tropie.
- Według jednej z wróżek Magda trafiła w ręce ludzi, którzy chcieli skontaktować się z nami po okup, ale zmienili zdanie, gdy o sprawie stało się głośno w mediach. Teraz być może starają się tak wszystko poprowadzić, aby dostać nagrodę za odnalezienie mojej córki. Według drugiej wróżki, moją córkę uprowadził ktoś, kto wcześniej ją obserwował i chce wywieźć za granicę - relacjonuje pani Edyta.

Z opowieści wróżek o tym, że ten, kto ma Magdę, już kilkakrotnie zmieniał miejsce pobytu, wysnuła wniosek, iż obcy musi korzystać z wynajmowanych mieszkań. Na łamach "Echa Dnia" apelowała do właścicieli, aby znienacka odwiedzili swych lokatorów i sprawdzili, czy nie przetrzymują oni dziewczynki.

W LESIE I PRZY TORACH
Wróżki i inne osoby twierdzące, że mają paranormalne uzdolnienia, to duża grupa wśród tych, którzy dzwonią do policjantów. Jedni w swych wizjach widzą Magdę żywą, inni są przekonani, że dziewczynka już nie żyje. Wskazują rozmaite miejsca. Mówią o Nowym Folwarku czy okolicach obwodnicy Kielc. Policjanci sprawdzają te sygnały, ale nie ma efektów. W ubiegły weekend mundurowi z Końskich, po sygnale od jasnowidza przeczesywali przez dwa dni trójkąt lasu pomiędzy Sielpią, Radoszycami a Wiosną. Nie znaleźli dziewczynki.

Kolejny sygnał sprawdzali w środę policjanci z Kielc. Szukali według mapki naszkicowanej przez najbardziej znanego polskiego jasnowidza - Krzysztofa Jackowskiego z Człuchowa. Mama Magdy pojechała na spotkanie z nim do Warszawy. Wcześniej od wspierających ją znajomych z dzieciństwa dostała zapewnienie, że jeśli będzie trzeba, zorganizują zbiórkę pieniędzy, aby sfinansować pomoc znanego jasnowidza. Okazało się to niepotrzebne. Krzysztof Jackowski nie chciał pieniędzy. Po tym, jak naszkicował mapkę, policjanci przez pół dnia sprawdzali chaszcze przy ścieżce biegnącej wzdłuż torów, na tyłach zakładów przy kieleckiej ulicy Okrzei i w okolicach tartaku na wysokości Herbów.

POLICJANCI ŻYCZYLI POWODZENIA
Wczoraj jasnowidz osobiście włączył się w poszukiwania. Zaczął od składów i hurtowni przy ulicy Mielczarskiego oraz pobliskich chaszczy między ulicami Młodą a Hożą.

- Na razie skupiam się na pewnych szczegółach. Podczas pierwszego krótkiego spotkania z mamą dziewczynki szybko określiłem wizję pewnego miejsca. Była tam wiata i krzywo leżące palety. Rozglądam się tu, a potem pojadę do domu dziewczynki - tłumaczył w południe Krzysztof Jackowski.

Zanim jednak mógł ruszyć do domu Magdy, czekało go spotkanie z policjantami wezwanymi przez kielczanina rozgniewanego tym, że ktoś obcy kręci się wokół jego domu. Po krótkich wyjaśnieniach policjanci życzyli jasnowidzowi powodzenia.
Wieczorem jasnowidz znów spotkał się z policjantami. Nam mówił, że wie coś co tylko im może zdradzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie