Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnica mogiły na Górze Baranowskiej. W czasie wojny Niemcy rozstrzelali tu ponad 20 osób

Mateusz Bolechowski
Major Janusz Sermanowicz i Sławomir Ciuk przy mogile na Górze Baranowskiej.
Major Janusz Sermanowicz i Sławomir Ciuk przy mogile na Górze Baranowskiej. Mateusz Bolechowski
Na oddzielającej Skarżysko od Suchedniowa Górze Baranowskiej, na południowo-wschodnim stoku, znajduje się mogiła z czasów ostatniej wojny. Kilka krzyży, tabliczki, otoczone kamieniami. Dziś rzadko odwiedzana. 18 kwietnia 1942 roku Niemcy rozstrzelali tu ponad 20 osób, w większości z okolic Iłży.
„Te kłoski są symbolem chleba, którego tak bardzo pragnęliśmy” – napisała anonimowa córka jednej z ofiar egzekucji.
„Te kłoski są symbolem chleba, którego tak bardzo pragnęliśmy” – napisała anonimowa córka jednej z ofiar egzekucji. Mateusz Bolechowski

"Te kłoski są symbolem chleba, którego tak bardzo pragnęliśmy" - napisała anonimowa córka jednej z ofiar egzekucji.
(fot. Mateusz Bolechowski )

Zachował się dokument Rezerwowej Kompanii Policji z Lipska, napisany przez kapitana Schotta. Według Niemca rozstrzelano 22 osoby, zgon potwierdził doktor Bunner. Podana jest nawet godzina egzekucji - 7.05 i informacja, że skazany Mateusz Kiraga, urodzony w 1901 roku, uciekł.

Jedyny świadek

Kiraga po wojnie złożył zeznanie. Opowiedział o aresztowaniu, torturach zadawanych przez funkcjonariuszy Gestapo w Iłży i Starachowicach. 18 kwietnia wywieziono go wraz z 21 osobami. Po drodze były przestanki, więźniów fotografowano. Skutych parami, w końcu zaprowadzili do lasu, gdzie czekały wykopane doły. - Musieliśmy klękać tyłem do dołu. Żandarmi strzelali nam w piersi. Mnie doprowadzono z Pawelcem. Byliśmy ostatnią dwójką. Jeden z żandarmów rozkuł nam ręce, potem nogi. Kiedy byłem wolny i żandarm nie zdążył się wyprostować, pchnąłem go i skoczyłem w gęste, młode drzewa. Posypał się grad kul. Poczułem, że jestem ranny w obojczyk i nogę. Żandarmi dobili Pawelca i poszli mnie szukać. Siedziałem na drzewie i słyszałem ich rozmowy. Siedziałem na nim do zmroku. Do domu dotarłem po tygodniu - czytamy w zeznaniu.

Ilu zabito?

Sławomir Ciuk, skarżyszczanin, opiekun miejsc pamięci narodowej stara się odkryć tajemnicę mogiły. - Jako dziecko przychodziłem tu z pobliskiego Rejowa. Niby wszystko jasne - są potwierdzenia polskie i niemieckie. Ale przez wiele lat na mogile znajdowała się tabliczka z informacją o zabitych w tym miejscu 6 kwietnia 1942 roku 29 osobach - mówi Ciuk. Czy to błąd, a może były dwie egzekucje? W książce "Miejsca Pamięci Narodowej 1939-45 w województwie kieleckim" napisano, że po wojnie grób ekshumowano. Na to jednak według naszego rozmówcy nie ma dokumentów. Czy w tym miejscu nadal leżą ofiary okupantów? A jeśli tak - ile ich jest? Pytania się mnożą. Sławomir Ciuk apeluje o pomoc w wyjaśnieniu zagadki osoby, które mają wiedzę na temat opisanych wydarzeń.

Rada Ochrony Miejsc Pamięci i Męczeństwa Sławomirowi Ciukowi przyznała Srebrny Medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej.
Rada Ochrony Miejsc Pamięci i Męczeństwa Sławomirowi Ciukowi przyznała Srebrny Medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. Mateusz Bolechowski

Rada Ochrony Miejsc Pamięci i Męczeństwa Sławomirowi Ciukowi przyznała Srebrny Medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej.
(fot. Mateusz Bolechowski)

Niemiecka baza

Major Janusz Sermanowicz, który towarzyszył Ciukowi podczas naszego spotkania przy mogile to skarżyski weteran Armii Krajowej, w 1942 roku był kolporterem w podziemiu. Potem pracował w wywiadzie, ostatecznie łącznikiem oddziału cichociemnego "Kostki". - W pobliżu Góry Baranowskiej była skrzynka kontaktowa u rodziny Grzelków. O egzekucjach się mówiło szeptem. Góra Baranowska była dobrym miejscem dla Niemców do rozstrzelań. W czasie wojny mieli tam dobrze strzeżone magazyny amunicji - opowiada. To kolejny ślad, że w wygodnej dla hitlerowców lokalizacji, gdzie okoliczna ludność nie miała wstępu, mogło dojść do większej liczby rozstrzelań.

Wiadomość w słoiku

W 2008 roku przy krzyżach ktoś zostawił anonimową wiadomość, znalezioną przez Sławomira Ciuka. - Wówczas miałam sześć lat, gdy w tym miejscu zginął mój ojciec. Dziś mam 73. Zostało nas sześcioro dzieci bez środków do życia. Najstarszy brat miał 14 lat, najmłodsze z nas sześć tygodni. Matka została zabrana jako zakładniczka. To, co przyszło nam przeżyć to było piekło na ziemi. Do listu dołączono kilka kłosów zboża. - To symbol chleba, którego tak pragnęliśmy - wyjaśnia autorka. I przejmujący wiersz "Skarga dziecka" - zarzut wobec Boga, że nie wysłuchał błagań głodnych dzieci. Kto odwiedzi to miejsce, powinien przeczytać. Wystarczy odkręcić niepozorny słoik z zasuszonymi kłosami…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie