Na czwartkowej sesji radni zajmą się projektem miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla obszaru dworca PKS przy ulicy Czarnowskiej. Wokół dokumentu od kilku miesięcy toczy się ostry spór między nowym właścicielem terenów – warszawską spółką PKS 2 – a władzami miasta. Inwestor, zachowując charakterystyczną kopułę obecnego dworca w kształcie UFO, chce zbudować Zintegrowane Centrum Komunikacyjne „otulone” galerią handlową. Wizja miejskich planistów chroni w całości obiekt i przewiduje realizację funkcji komercyjnych, ale nie w sposób, który zadowala inwestora.
BUBEL I GNIOT
W przededniu sesji Rady Miasta Kielce przedstawiciel PKS 2, mecenas Rafał Trusiewicz, apeluje do radnych: - Nie uchwalajcie planu, który zamorduje firmę, zburzy dworzec i doprowadzi do skandalicznej degradacji. Mamy opinie specjalistów, z których wynika, że przygotowany przez miejskich urzędników projekt to bubel, gniot pierwszej wody.
Jego zdaniem realizacja inwestycji według tych założeń byłaby zupełnie nieracjonalna. – W remont dworca trzeba wpakować 15-20 milionów. Przy obecnym planie nie ma podstaw finansowych, by go utrzymać. Dlatego rozważamy na serio wyłączenie dworca z eksploatacji, bo niej jesteśmy w stanie ponieść nakładów na remont. Co za tym idzie – ograniczymy transport do minimum. W ten sposób włodarze miasta doprowadzą do upadku kolejnej firmy w regionie, ludzie stracą pracę – przekonuje Trusiewicz.
Radnym składa propozyję. - Zrobiomy wszystko, by stworzyć wspólnie z miastem konkurs architektoniczny. Wspólnie ustalimy, co zrobić na naszym terenie, by zadowolone były wszytkie strony – zapewnia.
FAŁSZYWA TEZA
Zarzuty mecenasa odpiera Artur Hajdorowicz, szef Biura Planowania Przestrzennego w ratuszu. Jego zdaniem teza, że plan „zarzyna” to przedsięwzięcie inwestora, jest fałszywa.
- Pan Rafał Trusiewicz chce nam wmówić, że funkcjonowanie dworca jest niemożliwe, jeśli obiektowi nie towarzyszy galeria handlowa. To w jaki sposób funkcjonują dworce bez galerii? Na przykład w Krakowie? – pyta retorycznie. I podaje argument.
- Średnio w dużych miastach odprawa pojedycznego pojazdu przewoźnika kosztuje 15 złotych. Ile to pieniędzy miesięcznie przy 1400 odprawach na dobę? To pozwala na funkcjonowanie dworca w sposób prawidłowy ekonomicznie bez powierzchni komercyjnych – twierdzi Hajdorowicz.
Zapowiedzi zamknięcia dworca traktuje poważnie, ale zastrzega: - Te oraz inne groźby słyszałem dużo wcześniej w rozmowach. To metody nacisku, presji, szantażu. Jedne samorządy się uginają, a inne nie. Nie traktujemy dworca tak jak Wawelu. Tu można wszystko, tylko należy zachować UFO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?