Wedle tradycji ludowej, starostami dożynek mianowani byli rolnicy cieszący się ogromnym szacunkiem na wsi, mocno zaangażowani w prace i wyróżniający się areałem i hodowlą. W te „wytyczne” znakomicie wpisuje się Anna Chabior, rolniczka z Sudołu, która wraz z mężem Jackiem i pomocą dwóch córek - Agnieszki i Sylwii, prowadzi gospodarstwo rolne o powierzchni 70 hektarów. Będzie starościną dożynek wojewódzkich.
- To dla mnie zaszczyt i wyróżnienie. Mam nadzieję, że będę godnie reprezentowała kobiety z polskiej, a przede wszystkim świętokrzyskiej wsi - mówi pani Anna. - Przede mną duże przeżycia, konferencja prasowa u marszałka województwa, rola na samych dożynkach, dzielenie chleba.
Starościnę wspiera mąż Jacek, który w poprzednich latach był starostą dożynek w powiecie. - Moja żona żadnej pracy się nie boi, więc na pewno sprawdzi się w roli starościny - mówi pan Jacek.
- Na szczęście nie muszę się bać - dopowiada pani Anna. Starościna, jak to gospodyni z krwi i kości, prowadzi traktor, układa kostki słomy na przyczepie (w te żniwa 3800), obrządza zwierzęta, dba o estetykę gospodarstwa, zajmuje się ogrodem i kwiatami. I oczywiście dom i dzieci. Jej pasją jest gotowanie i wypiekanie smakowitych ciast. Na pytanie, jak sobie organizuje czas, odpowiada: - Po prostu od rana do wieczora na nogach - śmieje się.
Obydwoje małżonkowie podkreślają, że gospodarstwo jest budowane w oparciu o... rodzinną zgodę. Wspólnie planują uprawy, prace przy zwierzętach, zakupy, budowy i remonty.
Na areale rosną pszenica, jęczmień, rzepak, ale i koniczyna oraz facelia. - Koniczyna czerwona to perełka naszego gospodarstwa. Dziś plantacji tej rośliny w naszym powiecie jest niewiele, ale przed laty królowała na polach. My zostaliśmy przy jej uprawie na nasiona, zajmuje około 10 hektarów. Oczywiście kontraktujemy produkcję - wyjaśnia rolnik.
Facelia z kolei wkroczyła na pola państwa Chabiorów przed 15 laty. - Jej uprawa na nasiona sprawdza się na słabszych glebach, wymagania ma niewielkie. To był podstawowy warunek za zasianiem, daje też pewne dochody. Czy się opłaci? Jak każda inna uprawa rolnicza jest zależna pogody i oferowanych cen - mówi.
Rolniczka podkreśla, że niestabilność cenowa to poważny minus pracy w gospodarstwie. - Jeżeli widzimy, że nasza praca daje efekty, że jest plon, o który dbamy i w który inwestujemy cało rocznie, a potem możemy go sprzedać za uczciwe pieniądze, to serce rośnie, chce się pracować i dalej inwestować. A jeśli nie ma tego efektu, to się rozkłada ręce, serca ściska - opisuje rolniczka. - Praca rolnika dostarcza adrenaliny. Nigdy nie wiadomo, jaka pogoda nadejdzie, co zostanie na polu po burzy.
A gospodarstwo to nieustanne inwestycje i dokształcanie się. Każda nowa maszyna, ciągnik, kombajn, to zyskiwanie na efektywności i możliwość kolejnego rozwoju. I tak od 1995 roku i 19 hektarów. - Nie ma porównania pomiędzy tym, co było kiedyś, a jest teraz. To krok milowy. Dziś pracuje się wygodnie, sprawnie, jedyna przeciwność losu, od której jesteśmy zależni, to pogoda. Własne gospodarstwo daje mnóstwo satysfakcji - dodają Anna i Jacek Chabiorowie. - To jest nasza pasja i przywiązanie do ziemi.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
I Świętokrzyskie Forum Rolnicze. Transmisja telewizyjna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?